Samoakceptacja.
Powiedzieć, że miałam z nią problemy to tak jakby nic nie powiedzieć.
Proces tycia i zdrowienia po zaburzeniach odżywiania wymknął mi się spod kontroli. Mimo że moje ciało wyzdrowiało, odzyskałam miesiączkę itp., to nie lubiłam swojego odbicia w lustrze i bardzo przejmowałam się przytykami ludzi na temat tego że przytyłam.
Z 46 kg (najniższa waga) ruszyło aż do 72 kg..
od lewej: 46-50 kg, 70-72 kg i obecnie 62-64 kg
Dopiero w momencie, w którym zrozumiałam że kilogramy, czy odbicie w lustrze o niczym nie świadczą zaczęłam lubić siebie.
Za swój charakter, wytrwałość w dążeniu do celu, szczerość i sposób bycia.
Nie za to jaki rozmiar noszę, ile mam cm w talii, kilogramów na wadze, czy głupich lajków na instagramie.
Nie za to jaki rozmiar noszę, ile mam cm w talii, kilogramów na wadze, czy głupich lajków na instagramie.
Nie czekaj aż schudniesz,
przytyjesz,
zrobisz formę,
KTOŚ Cię pokocha i zaakceptuje.
Najpierw zaakceptuj i pokochaj samą siebie.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz