Nie ma nic lepszego od klasycznego masła orzechowego - w tej kwestii zdania nigdy nie zmienię. Jednak czasem człowiek potrzebuje jakiejś zmiany i wtedy z pomocą przychodzą kremy proteinowe. Kremy czekoladowe znają wszyscy, fanką kokosa nie jestem, dlatego postanowiłam w ostatnim czasie wypróbować 2 nietypowe smaki - truskawkowego Nutwheya i krem proteinowy o smaku białej czekolady z Lidla. Jak myślicie, który bardziej przypadł mi do gustu? 🙊
- Krem proteinowy o smaku białej czekolady z Lidla.
Słoiczek 200 g kosztuje 7,99 zł.
Czy warto? Zdecydowanie tak! Ten krem naprawdę mnie zaskoczył, oczywiście pozytywnie. Nie spotkałam jeszcze kremu proteinowego o tak świetnej konsystencji.
Co do smaku..możnaby go po prostu wyjadać łyżeczką ze słoika. Jest tak dobry, że aż szkoda łączyć go z jakimś omletem czy owsianką.
Mam nadzieję, że pozostanie w ofercie na jak najdłużej! 😍
Za 500 g musimy zapłacić 39,99.
Nie raz podczas zakupów miałam go już nawet w koszyku, ale zawsze koniec końców rezygnowałam. Ale kwarantanna, szał zakupów i stało się. I jak wypadł smak, który kusił mnie od tak dawna? Szczerze mówiąc, średnio.
Nie raz podczas zakupów miałam go już nawet w koszyku, ale zawsze koniec końców rezygnowałam. Ale kwarantanna, szał zakupów i stało się. I jak wypadł smak, który kusił mnie od tak dawna? Szczerze mówiąc, średnio.
Najbardziej rozczarowała mnie konsystencja. Jest bardzo zbity i mało kremowy, żaden z poprzedników taki nie był.
Co do smaku - można go porównać do nadzienia z czekolad truskawkowych. Jest smaczny, ale nie powtórzyłabym tego zakupu. Może to też wynikać z faktu, że zdecydowanie wolę smaki typu czekolada, karmel etc. jeśli chodzi o kremy proteinowe, czy odżywki.
Jednak znalazłam sposób na zjedzenie Nutwheya owocowego..po prostu łączę go z kremem biała czekolada! 😍
Wtedy jest idealnie, ale jak coś to nie wiecie tego ode mnie..🤫

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz